piątek, 4 czerwca 2010

O niespodziankach, herbacianych listkach i podejmowaniu wyzwań…

Dziś mam sporo do powiedzenia i jak zwykle mało czasu. 
Tak w ogóle, czy ktoś ma lekarstwo na chroniczny brak czasu? Taki dobijający, wykańczający?
Jeśli tak to ja chętnie nabędę…

A wracając do tematu. W poniedziałek dostałam przesyłkę od Kocurka… JUPI!!!!
A w niej…
(w tym miejscu czas na werble i stopniowanie napięcia P:
* śliczna pocztówka z Edynburga, którą moje dziecię porwało krzycząc „zdjęcie, zdjęcie!!!” i tyle je obie widziałam;
* własnoręcznie wypisana przez Kocurka karteczka (o jak ja lubię takie osobiste gesty);

Iiiiiiiiiiiiiiiiiiiii

* Laguna – cudnej urody włóczka, której koloru nie jest w stanie oddać żadne zdjęcie. Nazwa jak najbardziej trafna, bo jest w niej trochę wody, trochę piasku, trochę słońca – jednym słowem lato nad morzem.

Ale to jeszcze nie wszystko!












* Dodatkowo otrzymałam jeszcze jeden prześliczny moteczek. A-la-lila, cieniutka jak pajęczyna, z dodatkiem jedwabiu, CUDO. Kojarzy mi się z wrzosowiskiem i tak ją sobie nazwę.

No i teraz mam dylemat. Włóczka jest piękna i nie mam na nią pomysłu. Tzn mam ale nie do końca sprecyzowany. Z Laguny pewnie zrobię Abrazo, bo mi do niego pasuje, natomiast z Wrzosowiska chciałabym wydziergać malutki milutki szaliczek.


W kwestii tzw FO lub też Skończonych Stworków, mogę się pochwalić Herbacianymi Listkami według Melissy LaBarre.


Moja wersja trochę różni się od oryginału:
  • sweterek jest o wiele bardziej dopasowany (w talii zrzuciłam trzy razy po dwa oczka co 10 rzędów i potem w ten sam sposób dobrałam);
  • idąc za radą Dagny, dzieląc oczka po karczku na korpus i rękawy, dodałam do tych ostatnich po kilka oczek by były szersze (i tak są dopasowane);
  • podobnie jak Dagny u dołu swetra i przy rękawach powtórzyłam motyw "szczypanek" z karczka (tyle że u mnie są po dwa powtórzenia);
  • zdecydowałam się na zapięcie przez całą długość a nie tylko na dwa guziki (mogę teraz kombinować :);

 














Całość wykonałam z Australa (około 6 motków na najmniejszy rozmiar z opisu - tyle że ja robię luźno i dało mi to coś około M-ki) na drutach 2.5 i 2.75mm.

Ogólnie jestem zadowolona, ale czy będę nosić????????


I tym sposobem przechodzę do wyzwania rzuconego przez







Sonata; założone może ze dwa razy; nawet i się podoba, ale nie ma gdzie nosić.




Oliwka 
Wendy Supreme Luxury Cotton; włóczka świetna chociaż bawełna; założyłam ze dwa razy i to wszystko;

BBT
Sonata; nie założone nigdy; do oddania;
Kimono
Peonia; beznadziejna włóczka; założony raz publicznie i chętnie oddam;


Forecast
Elian Klasik; założyłam raz publicznie; nie mój fason; nie moja włóczka; nie dziękuję;


Darcy
Elian Klasik; nie moja włóczka choć ładny sweterek (przynajmniej w oryginale); założyłam raz publicznie i czeka nie wiem na co;

Emily
włóczka niezidentyfikowana; podoba mi się ale wyszedł za duży i do tego niemiłosiernie się rozciągnął; nie noszę;

Surface
Elian Klasik; coś mi w nim nie pasuje; 





Green Leaves i Joy
Austral; lubię i czasem noszę;

Daisy
Sonata; nawet mi się podoba; ale jest cit za krótka i nie noszę;


Endless
Angel; miałam dwa razy w pracy; nie mogę go okiełznać;
E F Vest
Luna; nie mam odpowiedniej zapinki;
Not-So-Shrunken Cardigan
Kashmir; lubię i miałam kilka razy; włoczka się zaczyna mechacić i rozciągać :(
Garter Yoke Cardigan
Luna+Ideal; czasem noszę do pracy; nawet go lubię;
Shalom
Angora Ram; jw;








Sheherazade
JaggerSpun Zephyr Wool-Silk; kocham ale na razie leży w szafie;






P T Clapotis
Lonco Multy; kolory bajeczne i miałam go kilka razy;






Reasumując: 
W większości uprawiam sztukę dla sztuki, ale i tak będę dziergać, bo żyć bez tego nie mogę. Uczę się teraz rozważniej dobierać modele i włóczki. A akrylom w czystej postaci mówię: NIE!

Ale się rozpisałam, co?! :)I komu się będzie chciało to czytać?!

10 komentarzy:

makneta pisze...

Mi zawsze chce się czytać twoje posty. Fajne są twoje dziergadła i szkoda, że niektóre nie spełniają oczekiwań. Ale co prawda to prawda - akryl w czystej postaci nie sprawdza się na dłuższą metę.
Pozdrawiam

Brahdelt pisze...

Ale Ci zazdroszczę tych Kocurkowych włóczek! *^v^*
Herbacianym Listkom modyfikacje zdecydowanie dodały uroku, nie lubię takich sweterków zapinanych na górnym kawałku, bo poniżej zazwyczaj się zawijają albo rozchodzą na boki, jak są guziczki, to zawsze jest potencjalna możliwość do zapięcia. ~^^~
O, znowu pochwała Shaloma! I nagana dla Eliana Klasika, to akurat rozumiem. I ja też mam takie projekty - "bardzo ładny, rozmiar pasuje, ale nie mam gdzie tego nosić/do czego założyć"... Widać taki nasz los, że po to, żeby dziergać, a noszenie to zupełnie inna para kaloszy! *^v^*

Mao pisze...

A mi się chciało czytać ;0)
i nawet napiszę.

Włóczki cudowne zazdraszczam.

Akrylom też mówię nie, przynajmniej na wyroby własne.
Uważam ,że lepiej zrobić z czegoś o lepszej jakości i nosić niż żeby leżakowało.
Ale z tymi projektami i noszeniem też tak mam...w szafie pełno a nie mam co na siebie włożyć ;0)

A herbaciane listki noś dziewczyno bo ładnie Ci w nim i jest uroczy!

polkaknits pisze...

A to cuda od Kocurka! Zazdroszczę! Herbaciane listki wyszły bardzo ładnie! Powinien być w kategorii noszonych, prawda?

Ula Zygadlewicz pisze...

Ja przeczytałam :) I bardzo mi się podobają Listki, Clapotis i... Oliwka. Nie widziałam tego wzoru, przypadł mi do gustu, bo nieoklepany. Ale ja nie umiem jeszcze tak drutować...

Anonimowy pisze...

Niestety- z kaszmiru dzierga się świetnie, i świetnie się układa, ale po kilku założeniach zaczyna się mechacic i to chyba tak jak kocurek:(.
Śliczne sweterki, ale daisy też powinnaś nosić. Wcale nie jest za krótka.
pozdrawiam serdecznie
Kaśka Bez Bloga

evejank.blogspot.com pisze...

Listki wyszły śliczne. Włóczki fajne nabyłaś niebawem i pomysł na nie przyjdzie na pewno.W ogóle wszystkie Twoje prace ładne -pozdrawiam

monotema pisze...

Mnie :-)) Pozdrawiam

Kath pisze...

Piękny sweterek, idealnie dopasowany! Widzę, że masz podobnie jak ja z tym noszeniem... Chociaż u mnie idzie ku poprawie. Też kończę z akrylami!
Abrazo wyjdzie piękny z tej Kocurkowej włóczki :)

Anonimowy pisze...

Mnie się chce i czasem z przyjemnością zaglądam do tego blogu. Podobają mi się Twoje prace, bo nie są nadmiernie wydumane, czyli z fantazją, ale jak najbardziej do noszenia. Sama zajrzałam do Twojego angielskiego źródła i zainspirowało mnie: przy tak prostych ściegach tak śliczne fasony! Jaka to była dla mnie miła odmiana po przedrukach z niemieckojęzycznych gazet! Kobieto, jak dla mnie, to powinnaś nosić to, co robisz, bo takich rzeczy brakuje właśnie na ulicach. A z czasem nie jest chyba tak źle - możesz pozwolić sobie na robienie czegoś, czego nie zakładasz :). Ja mam go widać jeszcze mniej, co wymusza reżim - robić tylko to, co potrzebne lub chociaż na pewno będzie noszone.Pozdrawiam i kibicuję dalej
Sardynka