Nie jest tajemnicą wśród moich włóczkowych przyjaciółek, że nie lubię i nie potrafię dziergać czapek. Te szydełkowe w moim wykonaniu przypominają niekształtne placki, a te drutowe dziwaczne stożki. Widać to zresztą na paru niegdyś załączonych obrazkach... No udały mi się może ze dwie lub trzy, ale z reguły są to masakryczne niewypały.
Tej jesieni, jak co roku, pojawiła się potrzeba wydziergania kolejnych nakryć głowy.
Dla siebie nie przewiduję żadnych rewelacji, ponieważ czegokolwiek bym nie założyła to wyglądam jak, nie przymierzając, przez okno. Coś tam będę musiała spłodzić, bo wygląd wyglądem a zdrowie zdrowiem, ale rewolucji nie będzie.
Natomiast z własnym dziecięciem mogę trochę poszaleć, bo małe ono jeszcze i jeszcze nie narzeka na to co ma ubrane.
Na pierwszy ogień poszła czapa z Phildara 004, co do której pomysł podsunęła mi Kath.
I bardzo jestem jej za to wdzięczna, bo czapeczka wyszła słodka.
Włóczka - Katia Austral dokładnie 1 motek przerabiana podwójnie + resztka jasnoróżowego akrylu na kwiatek (skrzypiało toto niemiłosiernie brrrrr)
Druty - 3,5 mm;
Wzór - Bonnet #004-T8-090;
7 komentarzy:
sama słodycz, zwłaszcza modelka :)
Śliczności!
Z czapkami jest trudno. Nie wiadomo czy to model "dla mnie" dopóki nie wydziergam. Mam parę modeli do wypróbowania. Na szczęście szybko się je robi. Trochę dziwne, że ze wzorów wychodzą stożki, czy to z improwizacji? hmm.
Gratulacje! Świetna czapeczka.
Jako początkująca "dziergaczka" chciałam wypróbować czapki, ale moj kanciasty twór wylądował na dnie koszyka i czeka na sprucie ;) Twoja jest śliczna :)
Pozdrawiam i zapraszam do siebie
śliczna :)
jak na kogoś kto nie radzi sobie z czapkami to całkiem nieźle sobie poradziłaś ;) :)
Nie tylko słodka co przesłodka, a jaka modelka super.Dzięki że zawitałaś u mnie. Do Siego Roku.
Prześlij komentarz